kwietnia 20, 2021

Między stronami: Ahsoka

Czy znacie to uczucie, kiedy tak głęboko wsiąkniecie w jakiś świat fikcyjny, że nie chcecie z niego wychodzić? Jestem pewna, że tak. Z tego też powodu tak wielką furorę tworzą takie uniwersa jak MCU, DC, Harry'ego Pottera czy wiele wiele innych. Ja też znam uczucie chęci pozostania w świecie książkowym (czy filmowym) i dzisiaj chciałam Wam trochę opowiedzieć o książce z jednego z takich uniwersów.

Na Instagramie kilkukrotnie zdążyłam już wspomnieć, że aktualnie bardzo głęboko siedzę w świecie Gwiezdnych Wojen. Co prawda filmy znam już od lat, podobnie jak seriale animowane, ale coś sprawiło (być może Moc?), że postanowiłam odświeżyć sobie Wojny Klonów, zwłaszcza, że jakiś czas temu wyszedł ostatni sezon oraz Mandalorianin od dłuższego czasu przyciągał moją uwagę. I w ten oto sposób przepadłam totalnie i w ciągu mniej więcej dwóch miesięcy obejrzałam wszystkie filmy i seriale i stwierdziłam, że to dla mnie za mało. To z kolei sprawiło, że kupiłam trzynaście powieści osadzonych w świecie Gwiezdnych Wojen (i oczywiście żadnej z nich jeszcze nie przeczytałam, bo jest ich tak dużo, że aż poczułam się przytłoczona, ale już niedługo się za nie zabiorę!). Wśród nich niestety nie znalazła się książka, na której najbardziej mi zależało, ponieważ opowiada o mojej ulubionej bohaterce z uniwersum GW - Ahsoce Tano. Książka ta jest już od dawna niedostępna na polskim rynku, więc miałam do wyboru albo kupić ją po angielsku, albo kupić ebooka. Okazało się, że pojawiła się jeszcze jedna opcja, a mianowicie Empik Go, który posiadał ją wśród swojej biblioteki, a ja przez przypadek zdobyłam miesiąc próbny. I po tym przydługim wstępie przechodzimy do recenzji Ahsoki E.K Johnson.


Na początku chciałabym zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę. że nie jest to pozycja, po którą sięgnie przypadkowy czytelnik. Jest ona głównie skierowana do osób, które są już zaznajomione z postacią Ahsoki i chcą się dowiedzieć co się z nią stało w okresie między serialem Wojny Klonów a Rebelianci. I warto też wspomnieć, że w związku, że już po wyjściu tej książki powstał sezon 7 pierwszego serialu, pojawiły się pewne niespójności w fabule. Ale są one na tyle drobne i dotyczą elementów, które pojawiły się w serialu i zajmują w powieści na tyle małą przestrzeń, że nie powinno to budzić większych obaw przed przeczytaniem (tak było w moim przypadku).
Zacznijmy od najważniejszej kwestii, czyli od postaci Ahsoki. Myślę, że autorka wykonała świetną robotę, bo zdecydowanie czułam duszę i charakter byłej padawanki Skywalkera. Wszelkie przemyślenia jakie pojawiały się w głowie bohaterki odczuwałam jako bardzo realistyczne, a wspominki Anakina, Obi-Wana czy R2-D2 powodowały we mnie jednocześnie swego rodzaju radość i smutek.
Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona dosyć schematyczna. Mamy tutaj typową drogę "od zera do bohatera", ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Być może gdybym nie była tak ogromną fanką postaci Ahsoki, to uznałabym akcję, w pewnym momentach, za nudną. Ale jak już z dziesięć razy zdążyłam wspomnieć, jej historia jest dla mnie bardzo nacechowana emocjonalnie, dlatego nawet kiedy nic się nie działo, czytałam z zapartym tchem.

Ahsoka to na pewno książka, do której jeszcze w przyszłości powrócę (na pewno będę próbowała ją zdobyć na półkę!), głównie z miłości do tej bohaterki, ale również do historii, którą zaprezentowała nam E. K. Johnson. Napisałam wcześniej, że jest ona dosyć sztampowa, ale naprawdę mi się podobała, a przecież, nie zawsze historia musi być niesamowicie wymyślna, by zainteresować i dać się lubić. Jeśli chcecie bliżej się zapoznać z historią Ahsoki, to ta książka to zdecydowany must read.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Marcenzje , Blogger