października 29, 2020

Między stronami: Apollo i boskie próby. Wieża Nerona

Książki Ricka Riordana to mój temat rzeka. Jego serie są dla mnie niesamowicie naznaczone emocjami, ponieważ po tomy Percy'ego sięgnęłam jeszcze za czasów podstawówki i od tamtej pory moja miłość do bohaterów z serii się utrzymała. Oczywiście, jak to u każdego autora i wujkowi Rickowi zdarzały się słabsze książki (jak trylogia Magnusa Chase'a - dosłownie chyba nie poznałam jeszcze osoby, która by powiedziała "wow, co to była za książka!"). Ale co z serią o bogu Apollinie? Właśnie o niej, choć w dużej mierze o ostatnim tomie, będzie dzisiejszy post. 

Myślę, że uczciwie będzie powiedzieć, że na samym początku nie byłam przekonana co do pomysłu Riordana na serię o Apollo. Pierwszy tom mnie nie porwał, drugi też był średni, toteż stwierdziłam z obawą, że mam do czynienia z powtórką Magnusa i odłożyłam połowę drugiego tomu oraz trzeci na półkę gdzie poczekają na lepsze dni. I rzeczywiście te lepsze dni nadeszły przy okazji wyjścia czwartej części. Przemogłam się i zrobiłam drugie podejście. Tym razem się wciągnęłam. Pochłonęłam wszystko w ciągu mniej więcej dwóch/trzech dni i przeżyłam z tego powodu ogromny szok. Jak to się stało, że za pierwszym razem tak mi się to nie podobało? Przecież teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić do czasu aż wyjdzie ostatni tom! Właśnie z tego powodu tak bardzo lubię wracać do przeczytanych już książek - nasza opinia i spojrzenie na nie mogą się zmienić o 180 stopni, czasem na lepsze a czasem na gorsze. Tym razem wydarzył się pierwszy wariant (na szczęście).

W całej serii Apollo jest genialnym narratorem. Zabawnym, sarkastycznym i często przypominającym o tym, że był bogiem - czyli dokładnie taki jaki powinien być. I nie potrafiłabym sobie wyobrazić jego przygód z kimkolwiek innym niż z prostolinijną Meg, która każdego mogłaby wytrącić z równowagi. To był tak idealny duet, że jestem pewna, że będzie mi go bardzo brakować. Na korzyść serii przemawia również fakt, że spotykamy praktycznie wszystkich bohaterów poprzednich książek (łącznie z Groverem, o którym Riordan trochę zapomniał przy Olimpijskich Herosach!). Na szczególne miejsce zasługują Nico i Will. Ogromnie liczę na to, że wujek Rick zdecyduje się na jeszcze jedną serię, tym razem z synem Hadesa jako głównym bohaterem. Dzięki kilku wzmiankom w Wieży Nerona ma już otwartą furtkę co do tego, a jego post na twitterze, w którym napisał, że powstanie takiej serii jest całkiem prawdopodobne pozostawia wiele nadziei. Uważam, że Nico ma wielki potencjał na główną postać i historia, którą by nam opowiedział na pewno nikogo by nie zostawiła rozczarowanego.

Ale zaraz, przecież ten post miał być głównie o ostatnim tomie, a nie całej serii! Wieża Nerona jest wielce udanym zakończeniem. Rick wciąż nam serwuje mnóstwo humoru, a wartka akcja sprawia, że ciężko przerwać czytanie, choćby na pójście po przekąski czy do toalety. Chciałabym też podkreślić jak wspaniale wykreowaną postacią był Apollo. Jego wewnętrzna przemiana od pierwszego tomu jest świetnie przedstawiona. Podobnie jak rozwój innych bohaterów jak Meg czy Nico.

Na tą chwilę Wieża Nerona jest ostatnim tomem ze świata półbogów, ale możemy mieć nadzieję, że powstaną kolejne książki. Jeśli takie się pojawią to liczę na to, że wujek Rick pokaże też postacie poznane z serii, jak i samego Apollo - niesamowicie mnie ciekawi jak się dalej potoczą jego losy po wydarzeniach z całego cyklu. 
Jeśli jeszcze nie przeczytaliście ostatniego tomu (albo całej serii), to nie wiem na co jeszcze czekacie! Koniecznie dajcie znać po przeczytaniu, jak wrażenia i czy też Wam się podobało.

Tytuł: Wieża Nerona
Seria: Apollo i Boskie Próby
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 400

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Marcenzje , Blogger